Prawie robi wielką różnicę. Paweł Hoffman z Automobilklubu Rzeszowskiego i Marcin Kowalik z Automobilklubu Cieszyńskiego wystartowali w historycznym Saabie 96 V4. W rajdzie jechali najstarszym samochodem w stawce. Niestety do mety zabrakło zaledwie niecałe trzy kilometry. Awarii uległ silniki.
– Była to dla mnie bardzo miła przygoda, szczególnie kiedy zauważyłem, że samochód lepiej radzi sobie w rajdzie niż w Górskich Samochodowych Mistrzostwach Polski. Wiele łuków braliśmy z większą prędkością niż koledzy z nowych modeli. Niestety zamontowany na trzy dni przed rajdem silnik nie spełniał moich oczekiwań. Układ korbowo-tłokowy był całkiem nominalny ze zbyt ciężkimi tłokami i przełożony z samochodu, który stał przez pięć lat. To właśnie nie wytrzymało i tuż przed metą rajdu silnik całkowicie się zatrzymał. Pomimo braku mocy na ciasnych partiach jechaliśmy żwawo i dynamicznie, a dobrze mi znany Oes Niechobrz okazał się bardzo trudnym i precyzyjnym odcinkiem. Było super, …tylko tej mocy więcej i mety nie było. Stwierdził Paweł Hoffman.
– Ja już jeździłem w historycznych rajdówkach, np. Ładą, jednak siadając na prawym siedzeniu wiekowego Saaba bałem się braku strefy zgniotu, zawieszenia i innych starych konstrukcji. Paweł jednak przekonał mnie, że Saab był prekursorem w wielu działaniach związanych z bezpieczeństwem samochodu. Podczas rajdu było całkiem dobrze. Zgraliśmy się, a pokonywanie łuków z dużą prędkością całkiem mnie zaskoczyło, szczególnie wiedząc, że konstrukcję zawieszenia mamy z lat pięćdziesiątych. Rajd Rzeszowski jest znany z krętych wąskich dróżek, ale to nam nie przeszkadzało. Zmorą był brak mocy silnika, pomimo tego i tak objeżdżaliśmy niektóre załogi. Dodał Marcin Kowalik.
fot. Rafał Sadleja
Składamy także podziękowania naszym partnerom:
www.hoffman.auto.pl, www.shellhelix.pl,
www.automobilni.tv, www.nowiny24.pl,
www.radio.rzeszow.pl, www.classicauto.pl,
www.zf.com
Inne fotografie z 21. Rajdu Rzeszowskiego można zobaczyć w galerii A.Rzeszowskiego – kliknij na zdjęcie