Specjalny gość w taksówce i podpis Erika Carlssona – na dobry sezon Pawła Hoffmana

29 maja 2012, Sporty samochodowe

Telefon do organizatora. Pytam czy jest możliwość przesłania drzwi do SAAB-a 96, na których podpisze się dawny mistrz rajdowy Erik Carlsson. Okazuje się, że nie jest to takie proste. Drzwi są duże, a Carlsson nie jest już młody i nie będzie w pełni uczestniczył w Zlocie SAAB-ów w Mosinie.

W końcu decyzja. Jedziemy na zlot.

Jesteśmy ostatni na liście, ale to nic. Wraz z dzieciakami i Marcinem wsiadamy do autolawety, zabierając na nią rajdowego Saab-a 96 i drzwi uszkodzone podczas eliminacji Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski w Siennej, w zeszłym roku. Są już na nim podpisy innych kierowców rajdowych, w tym Longina Bielaka.

Wieczorem w piątek jesteśmy już pod Poznaniem w bazie zlotu. Niestety spóźniliśmy się. Erik wrócił do hotelu. Drzwi zostają na lawecie.

Sobotni poranek przywitał nas ładną pogodą. Wyjeżdżamy do bazy rajdu, ale co z drzwiami? Do rajdowego SAAB-a nie wejdą. W końcu udaje się, bo drzwi zabiera do samochodu pan Kossowski. Na miejscu dowiadujemy się, że głównego gościa nie ma i spotkamy go na obiedzie. Pan Kossowki przesiada się do jednego z Saabów 95 i tam chcemy wstawić drzwi. Niestety nie mieszczą się.

Wraz z uczestnikami zlotu musimy startować, a drzwi trzymam w rękach. Szybka bieganina. Ktoś nagle powiedział: …a może taksówką? Dobry pomysł.

Miła pani z hotelu zadzwoniła pod taksówkarza, który trochę się zdziwił, ale powiedział, ze sprawę załatwi.
Zlot trwa na całego, my wracamy samochodami do Mosiny, tam w restauracji siadamy do obiadu. Jest Carlsson. Kończy posiłek. Przypominam sobie o drzwiach i znajduję je na tyłach jadalni. Podchodzę z nimi do mistrza kierownicy i proszę o podpis. Carlsson jest mile zaskoczony.

Autograf już jest i co dalej?

Drzwi nadal się nie zmieszczą do samochodów ze zlotu. Dzwonię do taksówkarza i pytam, czy przewiezie tego gościa jeszcze raz. Jest zgoda i specjalna przesyłka zostaje załadowana do taksówki. Tym razem drzwi trafiają do hotelu gdzie mamy noclegi i znów konsternacja w recepcji, ale taksówkarz stwierdza, że to gościa z pokoju 303. Pomimo zaskoczenia recepcjonista chowa drzwi do kantorka. Wieczorem drzwi z autografem Erika Carlssona trafiają do autolawety i spokojnie wracają do Rzeszowa.

A co do numeru 303: taki numer posiadał Erik Carlsson wygrywając pięćdziesiąt lat temu Rajd Monte Carlo.

Zadaj pytanie on-line Napisz do nas... Wyślij