Za nami przedwcześnie ukończony piękny Rajd Rzeszowski. Pomimo wielu przygotowań i coraz to lepszego samochodu nie było nam dane przejechać zbyt wielu kilometrów. Wyeliminował nas niewielki element układu chłodzenia, który już na pierwszym odcinku specjalnym dosłownie się zdematerializował niwecząc nasze plany i przygotowania. Pomimo prowizorycznej naprawy jaką wykonaliśmy i pomocy Czudeckich gospodarzy (w postaci baniek z wodą i konkretnego dopingu) na trasę już nie powróciliśmy – daleki numer startowy sprawił, że już po kilku minutach mieliśmy za sobą „szachownicę” i prośbę o oddanie karty drogowej. Pomimo nie dotarcia do mety, z naszego startu jesteśmy po części zadowoleni. Tygodnie spędzone w garażu pozwoliły dopiąć wiele tematów przy samochodzie a opis wykonany z nowym pilotem (podziękowania dla Tomka Kozłowicza) wzbogacił się o wiele cennych elementów.