Jechałem najwyższym samochodem na wyścigu – GSMP Limanowa

14 lipca 2010, Sporty samochodowe

Do Limanowej postarałem się jeszcze lepiej przygotować swojego SAAB-a jak do poprzednich wyścigów. Przede wszystkim dobrze wyregulowałem silnik i zastosowałem niższe opony, ale i tak było to najwyższe auto na wyścigach. Wszystko na początku szło dobrze, dopóki nie rozpoczęły się biegi wyścigowe. Na pierwszym wyścigowym SAAB zaczął przerywać i dopiero kiedy silnik przekroczył 4000 obr/min pojazd kontynuował jazdę prawidłowo. Niestety straciłem kilkanaście sekund. Po zjeździe do serwisu silnik pracował bardzo dobrze, ale i tak przeglądnęliśmy układ paliwowy. Usterka nie ujawniła się, do czasu kiedy wystartowałem do drugiego podjazdu wyścigowego. Po przełączeniu na czwarty bieg silnik zgasł. Po chwili uruchomił się i pracował dobrze, ale do rywalizacji już nie powróciłem. Sobota nie został zaliczona.

Do późnego wieczora wraz z mechanikami, dwoma Krzyśkami, pracowaliśmy przy zdiagnozowaniu usterki, która tylko ukazywała się podczas wyścigu. Dokumentnie przeglądnęliśmy układ paliwowy z gaźnikiem łącznie i układ zapłonowy. Wymieniliśmy w końcu kondensator i cewkę, która nieznacznie mocniej się grzała. To było przyczyną niepowodzeń.

Niedziela, jeszcze kilka poprawek i samochód jest gotowy do startu. Tym razem we wszystkich podjazdach silnik sprawował się dobrze. Nie osiągnąłem zamierzonego celu czasowego, jednak jechałem równomiernie i zawody ukończyłem z przyzwoitym wynikiem, biorąc pod uwagę, że posiadam samochód z silnikiem z lat pięćdziesiątych XX wieku.

Tutaj chciałbym podziękować swoim mechanikom, Krzyśkom, Marcinowi, żonie, oraz sponsorom i firmie Shell. Nie mogę oczywiście zapomnieć o kibicach z Automobilklubu Rzeszowskiego, którzy przez całą niedzielę w spiekocie słońca trzymali za mnie kciuki.

Paweł Hoffman

Zadaj pytanie on-line Napisz do nas... Wyślij