Kilka dni temu wybrałem się wraz z kolegą do Krakowa po Barkasa B1000, którego jakiś czas temu kolega wypatrzył na pewnym forum motoryzacyjnym. Z Rzeszowa wystartowaliśmy ok godz 7 rano śpiesząc się przed zbliżającymi się, wg prognoz pogody dużymi opadami śniegu. Po niecałych 4 godzinach jazdy – warunki drogowe były fatalne – dojechaliśmy w miejsce, gdzie barkas zaparkowany był od kilkunastu lat. Oprócz tego że koła zdążyły się przez te lata zapaść trochę w ziemię, przeraził mnie widok sterty śmieci i złomu przed pojazdem, które trzeba było uprzątnąć żeby móc wyciągnąć samochód. Po jakichś 4 godzinach odgarniania śniegu przerzucania starych opon, telewizorów, mebli, betoniarek i innego żelastwa, utorowaliśmy sobie drogę i manewrując pomiędzy stojącymi obok Barkasa od lat Fordem Pinto, Fiatem 1100 z lat 30-tych oraz Fiatem 125p 1300 wyciągnęliśmy Barkasa na lawetę, uprzednio wyłamując prawie wszystkie zęby w jednej z wyciągarek! Po męczącej podróży powrotnej, do domu dotarliśmy po godzinie 22. Wcześniej oczywiście zaparkowaliśmy Barkasa w nowym miejscu, łamiąc wszystkie możliwe zasady BHP i zdrowego rozsądku podczas ściągania Barkasa z autolawety, ponieważ warunki do tego były bardzo spartańskie.
Marcin Bułatek