Samochód Mojego Dziadka – to jest moja pasja P70 czyli NRD powraca

3 września 2009, Pojazdy zabytkowe

Na początku września 2005 roku w drodze do Radomia,gdzie przez 55 lat żył i pracował mój Dziadek przypomniałem sobie swoje dzieciństwo w latach 70-tych i pierwszy kontakt z motoryzacją. Jako kilkuletnie dzieckojeździłem ze swoim Dziadkiem Ifą i petką nad morze,pamiętam jak siedziałem na kolanach Dziadka i trzymałem kierownicę w dłoni.Pomyślałem sobie – a może by poszukać petki,przynajmniej sprawdzić co z nią się stało. Mój Dziadek nie żyje już 20 lat- zmarł w 1989r.Niemal do końca życia(żył 80 lat ) prowadził szkołę tenisa dla młodzieży i jeździł na treningi śmiesznym dla młodych ludzi samochodzikiem P70.Auto było zawsze sprawne technicznie,zadbane,Dziadzio pucował wnętrze komory silnika gałgankami. Na 3 miesiące przed śmiercią sprzedał swój wypieszczony samochód pewnemu panu z sąsiedniej ulicy(przysłowiowej złotej rączce) wiedząc,że oddaje go w dobre ręce. I oto nagle ,niemal 20 lat po smierci Dziadka odżyły we mnie dawne sentymenty,doskonale zapamiętany zapach wnętrza petki…..

p70222

A może by poszukać……

Na szczęście Babcia jeszcze żyła i pamiętała komu auto zostało sprzedane.Po nitce do kłębka za trzecim podejściem znalazłem domek właściciela petki Dziadka.W międzyczasie poszukiwania mogłyby stanowic materiał nawet do krótkiego filmu krajoznawczego o przedmieściach i okolicach Radomia. Trafiłem przy okazji na dwie Syreny Bosto, NSU Prinz, Trabanta 600, znalazłem również rodzinę właściciela kilkunastu Syren i dwóch Wartburgów…. Okazało się, że ostatni właściciel P70 nie żyje od kilku lat i tuż przed śmiercią sprzedał petkę znanemu kolekcjonerowi starych samochodów. Na drugi dzień zdobyłem telefon do tego pana. Po przedstawieniu się,że jestem wnukiem dawnego właściciela petki zdobyłem zapewnienie kolekcjonera, że nikomu nie sprzeda „naszej petki”, bo jeszcze nikomu nic nie sprzedał. Ponieważ to auto ma historię, mój dziadek był znanym tenisistą, przed- i powojennym mistrzem tego sportu,radcą prawnym na kolei….. kolekcjoner obiecał mi, że może sprzed mi kiedyś samochodzik,pod warunkiem, że go odrestauruję. Nie zdawałem sobie wówczas sprawy co mnie czeka.
p70111Przez 6 miesięcy dzwoniłem co kilka tygodni do kolekcjonera,aż wreszcie w kwietniu 2006 roku zgodził się na przejęcie auta przeze mnie. I tak w maju 2006 za symboliczną kwotę odzyskałem rodzinną pamiątkę.Życzliwi koledzy z Sekcji Pojazdów Zabytkowych Automobilklubu Lubelskiego na lawecie przywieźli petkę do naszej stodoły w opuszczonym gospodarstwie Dziadków mojej Żony. Metodycznie przygotowałem się do prac renowacyjnych, nie miałem jeszcze żadnego pojęcia jak to zrobię.Zaplanowałem pracę na kilka lat. zacząłem od szukania wszelkich informacji nt. historii P70, przeczytałem dostępne w sieci materiały odnośnie renowacji pojazdów, zdobyłem wszystkie numery Automobilisty,odwiedziłem bazary samochodowe,nawiązałem kontakty z osobami,które miały jakiekolwiek informacje nt. tego typu auta.Zapisałem się do portali internetowych właścicieli P70 na świecie- w Niemczech i na Wegrzech. Okazało się na na 36tys. wyprodukowanych egzemplarzy zachowało się jedynie kilkadziesiąt sztuk, z tego zaledwie kilkanaście w bardzo dobrym oryginalnym stanie.Tylko kilku osobom w Europie udało sie wykonać pełną rekonstrukcję tego bardzo nietypowego pojazdu.W Polsce nikt tego jeszcze przede mną nie zrobił w taki jak ja sposób. W naszym kraju wiem o 4-6 egzemplarzach w dobrym stanie,które czasami można zobaczyć na ulicach. Petka była tanim, pogardzanym przez wielu współczesnych jej ludzi, samochodem popularnym, awaryjnym,trudnym w naprawach blacharsko-lakierniczych. Połączenie drewna, stali, aluminium i duroplastu stanowi wybuchową mieszankę i wielkie wyzwanie dla restauratora. Producent określił trwałość auta na ok.14 lat.

Roman GawędaRoman Gawęda
roman@gaweda.com
Automobilklub Lubelski
www.oldtimer.ugu.pl

Zadaj pytanie on-line Napisz do nas... Wyślij